Ogólno tematyczne forum patriotów

Ogólnotematyczne forum patriotów... :)


#1 2010-08-03 20:51:06

 KONFuCIUX

KAZNODZIEJA

Skąd: Kaszuby
Zarejestrowany: 2010-02-05
Posty: 3465

Klątwa z dna rzeki

Rankiem, 2 stycznia 1945 roku przed dworek w Żółwinie podjechał ciemny, kryty brezentem opel. Z samochodu wysiadł niemiecki porucznik. Zapytał o gospodarza i się przedstawił. Następnego dnia, mieszkający w Żółwinie Ferdynand Antoni Ossendowski zmarł. W ten sposób wypełniła się klątwa.

Ferdynand Antoni Ossendowski jest jedną z najbardziej zagadkowych postaci polskiej literatury. Już za życia krążyło o nim mnóstwo legend. Absolwent Uniwersytetu w Petersburgu i paryskiej Sorbony.

Pisarz, podróżnik, uczony i szpieg, wykładowca wyższych uczelni i żołnierz, a przede wszystkim szukający przygód awanturnik był jednym z najpopularniejszych autorów przedwojennej Polski.

Jego przygody rozpalały wyobraźnię tysięcy czytelników, a sensacyjna, autobiograficzna  opowieść o podróży przez Syberię pt. „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów” stała się światowym bestsellerem.

Doczekała się kilkudziesięciu przekładów na języki obce i ponad stu wydań na całym świecie. Podobno między wierszami tej właśnie książki, Ossendowski ukrył klucz do odnalezienia jednego z największych i najcenniejszych skarbów świata.

Całe życie Ossendowskiego okrywa tajemnica. Dziesiątki razy ocierał się o śmierć. Nie dbał o życie, jakby wiedział, że wyjdzie cało z opresji. Gdy w Rosji wybuchła rewolucja, bez wahania stanął po stronie caratu.

Poszukiwany przez bolszewicką policję polityczną musiał uciekać na wschód. Dzięki swojej wiedzy o krajach Centralnej Azji i świetnej znajomości języków, w tym chińskiego i mongolskiego, udało mu się dotrzeć aż do Chin.

W stepach Azji zetknął się z Aleksandrem Kołczakiem. Kołczak był admirałem armii carskiej, słynnym badaczem polarnym i jednym z dowódców Białej Gwardii, która walczyła z bolszewikami w czasie rosyjskiej wojny domowej.

Gdy armia Kołczaka została rozbita, polski podróżnik ruszył przez Mongolię w kierunku brytyjskich posiadłości na południu Chin. Wtedy, podczas przeprawy przez Mongolię, los podsunął mu następną niezwykłą postać: barona Romana Ungerna von Sternberga.

Niemiecki szlachcic z Estonii i oficer carskiej armii był potomkiem inflanckich piratów, mistykiem i okrutnym dowódcą. Nazywano go Krwawym Baronem.

W Mongolii, którą wyzwolił na krótko z rąk bolszewików, uznany został za bohatera. Jedni czcili go niczym boga inni bali się jak demona. Ungern, zafascynowany buddyzmem i kulturą Wschodu chciał stworzyć wielkie państwo mongolskie, na którego czele, niczym Czyngis-chan miałby sam stanąć.

Skrzynie złotych monet

Znajomość z Ossendowskim była Ungernowi na rękę, polski podróżnik znał język mongolski, geografię Azji i mógł okazać się bardzo pomocny przy realizacji fantastycznego planu barona.

Ossendowski szybko stał się zaufanym doradcą Ungerna. Wtedy właśnie, a krążą na ten temat liczne legendy, miał się dowiedzieć o fantastycznie drogim depozycie.

Po wybuchu wojny domowej w Rosji majątek cara Mikołaja II, na który składały się m.in. zasoby srebra i złota (jego wagę oceniano na 1200 – 1600 ton) dostał się w ręce bolszewików, a następnie jego część odzyskał admirał Kołczak.

Następnie, znaczna część tych dóbr skarbu trafiła do Ungerna. Baron odzyskał także od bolszewików zrabowane w lamaickich klasztorach kosztowności.

Jak twierdzi Witold Michałowski, który od lat podąża tropem skarbu, były tam ok. 2 tysiące bezcennych posążków lamaickich bóstw pokrytych złotem, jaspisy, lapis-lazuli, tabakiery z nefrytu i agatu oraz brylanty, niektóre o wielkości pięści małego dziecka.

Na wielomilionowej wartości skarb składały się również skrzynie złotych monet stanowiących kasę Białej Gwardii. Na dodatek Ungern zarekwirował zaległą kontrybucją ściąganą w jambach srebra przez Chiny z Mongolii.

W 1920 roku mieszkający w Mandżurii inż. Kazimierz Grochowski oszacował wartość skarbu na ok. 20 mln dolarów. Ungern miał ukryć całość w sobie tylko znanym miejscu w bezkresach Mongolii.

Ossendowski natomiast nigdy nie zaprzeczył plotkom, że poznał tajemnicę jednego z największych i najbardziej wartościowych skarbów.

Ungernowi nie udało się ujść przed bolszewicką nawałnicą. Baron wiedział jednak, że zginie. Ossendowski pisze, że w jednej z mongolskich wiosek buddyjski lama przepowiedział Ungernowi, że umrze za 136 dni.

Najbardziej niesamowite było to, że niezależnie potwierdzili to mongolscy szamani. Ungern był podobno pewny wypełnienia się klątwy i bał śmierci, nie kłaniał się więc kulom, które nawet w największym ogniu walki wyraźnie go omijały.

Czas płynął nieubłaganie. W końcu nadszedł dzień spełnienia przepowiedni. 15 września 1921 roku odbyła się egzekucja. Rosjanie rozstrzelali znienawidzonego dowódcę.

Wraz z jego śmiercią pogrzebany został fantastyczny plan odbudowy wielkiego państwa mongolskiego. Rządzący Tybetem Dalaj Lama ogłosił Ungerna inkarnacją strażnika Dharmy, który w tybetańskich wierzeniach broni wyznawców buddyzmu przed wrogami.

Ossendowskiemu udało się powrócić do Polski. Opisał i wydał swoje azjatyckie przygody. Oficjalnie nie wspomniał o ukrytym przez Ungerna skarbie. Stwierdził jedynie, że w jednej z jego książek znajduje się fotografia miejsca, w którym ukryte jest złoto. Nad jego życiem zawisły ciemne chmury.

Miał żyć wiecznie. Tak często żartował wśród bywalców warszawskich salonów. Bardziej zaufanym osobom wspominał niekiedy, że data jego śmierci została już ustalona.

Okazało się, że kiedy z Ungernem był w jednej z mongolskich wiosek, lama wyjawił nie tylko datę śmierci barona. Przepowiedział również szczegóły  śmierci Ossendowskiego.

Polak miał jednak umrzeć dopiero wtedy, gdy baron Ungern mu o tym przypomni. W przypadku Ungerna przepowiednia się sprawdziła. Ossendowskiemu pozostało czekać.

Pisarz unikał rozgłosu. W 1944 roku opuścił Warszawę i odtąd zamieszkał w niewielkim dworku w podwarszawskim Żółwinie. Jego życie stało się zupełną tajemnicą. Choć był w sile wieku, zamknął się w sobie. Zerwał wszelkie kontakty tak, jakby czekał na śmierć.

Kiedy 2 stycznia 1945 roku pod dworek przyjechał ciemny opel, Ossendowski bez wahania wyszedł na zewnątrz. Młody oficer przedstawił się: nazywam się Ungern von Sternberg.

Kim był tajemniczy oficer – do dziś nie wiadomo. Niektórzy rosyjscy autorzy twierdzą, że oficerem był porucznik Wehrmachtu Askold von Ungern-Sternberg, wnuk barona. Zaproponował wspólne odszukanie skarbu.

Dla siebie chciał jedynie brylantów, złoto miał zatrzymać Ossendowski. Pisarz odpowiedział gościowi, że może jedynie powąchać dym po brylantach, nikomu bowiem nie uda się ich wydobyć.

Potomek Ungerna wyjechał rozczarowany. Następnego dnia Ossendowski już nie żył. Zmarł w skutek dolegliwości żołądka. Zaczęła krążyć legenda, że nad skarbem wisi klątwa.

Zdjęcie nieboszczyka

W nocy 17 stycznia 1945 roku do dworu w Żółwinie przyjechali funkcjonariusze NKWD. Towarzyszący im żołnierze otoczyli budynek a przerażonych mieszkańców wyprowadzili na zewnątrz. Potem zrewidowali wszystkie pomieszczenia.

Szukali „wroga ludu” – Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego. Ze względu na treść jego słynnej książki „Lenin”, w której zawarł, oprócz biografii wodza, niezwykle ostrą krytykę komunistycznej rewolucji, autor znalazł się na liście NKWD. Należało odnaleźć go i osądzić za wszelką cenę.

Mieszkańcy Żółwina opowiedzieli funkcjonariuszom o śmierci pisarza. Ci nie uwierzyli. Pozostawili na straży kilku żołnierzy i pojechali wraz z miejscowym grabarzem na cmentarz. Tam wykopali z zamarzniętej ziemi trumnę ze zwłokami i otworzyli wieko.

Najstarszy stopniem oficer porównał twarz nieboszczyka ze  zdjęciem pisarza. Sprowadził nawet siłą dentystę,  aby ten dokonał ostatecznej identyfikacji zmarłego. Dentysta potwierdził że to Ferdynand Antoni Ossendowski. Enkawudzista polecił zrobić kilka zdjęć nieboszczyka i zakopać trumnę z powrotem.

Od tajemniczej śmierci Ossendowskiego skarbu szukali Rosjanie i Amerykanie. Wcześniej, w latach 30. XX wieku także Hitler wysłał do Azji specjalną grupę „naukowców”. Nikomu nie udało się jednak natrafić na ślad kosztowności.

Znaczenie skarbu, którego wartość ocenia się dzisiaj na dwa miliardy USD porównywane jest do wartości Bursztynowej Komnaty, Arki Przymierza i Świętego Graala. Wiele osób wierzy, że nie można go odnaleźć z powodu tajemniczej klątwy.

(przewodnik.onet.pl)


http://img163.imageshack.us/img163/8288/orgazmnaforum2.jpg

Born of Fate, Raised by Prophecy, Chosen as a Saviour, Destined to Destroy

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.naszefantasy.pun.pl www.gv.pun.pl www.motoryslask.pun.pl www.mafiathecityoflostheaven.pun.pl www.lubanskiefakty.pun.pl